"Moje początki w CHOREI sięgają jeszcze czasów przed jej oficjalnym powstaniem, czyli tzw. czasów słusznie minionych w Gardzienicach pod Lublinem.
Był rok 2002, miałam niespełna 20 lat i kończyłam właśnie pierwszy rok studiów. Moje ówczesne doświadczenie teatralne składało się głównie z wyginania się jako bachantka w, nazwijmy to - ekstatycznym tańcu, podczas dionizyjskiej parady prowadzonej przez kilkoro bębniarzy oraz wielkiego, czarnego fallusa oklejonego daktejpem, z okazji lubelskich "Kozienaliów". Ta jakże niewielka, ale znacząca rola stała się trampoliną do mojej przyszłej kariery w korowodach Bakcha. Poznałam Elzbieta Rojek i dostałam zaproszenie do udziału w projekcie "Tańce Labiryntu", opartym na rekonstruowaniu ruchu i tańca starożytnej Grecji.
Pojechałam do Gardzienic, o których wiedziałam tyle, że to wieś niedaleko Lublina i że jest tam jakiś teatr, o którym moje koleżanki ze studiów mówiły głosem omdlewającym z zachwytu. A tam… Nie tylko próby polegające na studiowaniu ikonografii starożytnej Grecji, ale też wspólne przygotowywanie posiłków, wieczorne biegi w nieparzystych rytmach - niczym rzymscy legioniści, bębny, śpiewy… Te bębny spoko, ale dlaczego wszystko boso? Gdzie są szpilki, sztuczne rzęsy, kręcenie biodrami i cała tresura, jaką przeszłam w ciągu 7 lat trenowania tańca towarzyskiego…?
Wieloletnie nawyki z treningów tanecznych połączone z moją obecną stylówką, czyli halki, gorsety, ćwieki, koronki (wszystko na czarno) oraz namiętne jaranie szlugów, spotkały się z klimatem gardzienickich nimf - pięknych, długowłosych, bez śladu makijażu, w zwiewnych spódnicach, obowiązkowo przepasanych chustą. Sama natura. Co robić...?
Na szczęście ekipa "Tańców Labiryntu" to był osobny freak show i tam czułam się wśród swoich. A Tomasz Rodowicz, którego wówczas tylko mijałam między próbami, zawsze serdecznie się uśmiechał i powodował we mnie jakiś niezidentyfikowany rodzaj wzruszenia. No i palił "Salemy" mentolowe. Czyli wiadomo - swój chłop.
Po 2 latach - wynosząc się stamtąd - ekipy "Tańców Labiryntu", "Orkiestry antycznej" oraz kilkoro adeptów Gardzienickiej Akademii połączyły siły. Tak oficjalnie powstał Teatr CHOREA. Tworząc nasz pierwszy spektakl "Tezeusz w Labiryncie" nie miałam pojęcia, że właśnie tworzę swoją teatralną przyszłość. Młodzieńczy romans przerodził się w długoletni związek.
Nie żałuję."
Małgorzata Lipczyńska
